niedziela, 24 maja 2015

3# Opuszczony dom

Wujek zabrał nas do swojego domu. Rozglądałam się wszędzie, ale mój wzrok skupił uwagę na pewnej dziewczynce, która siedziała w ogrodzie.
-"Kto to jest?" Spytałam samej siebie gdyż nie przypominałam sobie żadnej kuzynki.
-Basia, Oliwia - zwrócił się do nas wujek - poznajcie Einare ( norweskie imię: KLIK ) . Einara pochodzi z Norwegii.
Wujek wytłumaczył nam że przygarnął Einare i że ona miała tatę z Norwegii. ( Domyśliłam się że jej rodzice pewnie nie żyli. ) O nic więcej nie pytałam i pobiegłam do niej się przywitać.
Łatwo znalazłyśmy wspólny język. Ona też mówiła dobrze po naszemu.
Po obiedzie wybrałyśmy się razem do lasu.
-Muszę Ci coś koniecznie pokazać. Nalegała.
Biegłyśmy przez las, aż naglę ona się zatrzymała.
-To tutaj! Powiedziała i poszła w prawą stronę.
Ja poszłam za nią i zobaczyłam pewien dom z podwórkiem. Dom był brzydki i niezadbany, wyglądał jak jedna wielka ruina.
-On jest całkiem opuszczony. - Wyjaśniała Mi - Chodź, zobaczyć.
Poszłyśmy razem na podwórko, które według niej było opuszczone tak samo jak dom. Zobaczyłam szopę, weszłam do niej i było tam pełno szczurów i siana. Gryzonie uciekły na mój widok.
-Po co tu przyszłyśmy? Spytałam znudzona.
-Chcę Ci pokazać resztę domu. Odpowiedziała i wyszłyśmy z szopy. Drzwi były otwarte, więc łatwo weszłyśmy do domu.
-Wiesz, że od jutra ma się tu wprowadzić jakaś pani. Pochwaliła się wiadomością przybrana kuzynka.
-Przecież ten dom w ogóle nie nadaję się do mieszkania. Zdziwiłam się.
-Właśnie dlatego Cię tu przyprowadziłam - dodała - pomyślałam że możemy jakoś tu urządzić.
Einara miała wielką wyobraźnie, ale ja nie wyobrażałam sobie być "ekipą remontową".
-Niby co mamy zrobić?
-Pokażę Ci.
Nara ( ksywka od Einara ) pobiegła do szopy ( pewnie po drabinę ) a ja rozglądałam się przy czym mogę się przydać. Pewnie że też chciałam pomóc! Ale ujrzałam że idzie kilka chłopaków, którzy byli od nas starsi.
-Co wy tu robicie?! Oburzył się jeden z nich bo widać że się nas tu nie spodziewali.
Nie wiedziałam co im powiedzieć bo nie byłam z tond, ale Nara wybiegła z szopy i rozpoznała ich ( a przynajmniej jednego ).
-Karol, to jest nasz dom! Krzyknęła do jednego.
-Nie! - powiedział głośno inny - to jest nasza kryjówka, a nie jakiś Twój plac zabaw!
Einara podeszła do niego i  popchnęła go. Zaczęli się szarpać i trzeba było przyznać że nie znałam Einary od tej strony. Einara była dużo młodsza od nich, tak samo ja.
-I tak już jutro ktoś się tu wprowadzi i nie będziecie się tu bawić bo was pogonią owczarki, które hoduję przyszła właścicielka tego domu! Powiedziałam do tych chłopaków i muszę przyznać że trochę pozmyślałam.
-Nikt się tu nie będzie bawił o prucz nas! Dodali i zaczęła się kłótnia.
Ale wtedy rozpadał się deszcz i oni wrócili do domu.
-Wrócimy tu jeszcze jak przestanie padać! Spierali się i poszli.
-My też powinnyśmy wrócić. Powiedziałam do wychowanki mojego wujka.
-Przecież tu mamy schronienie. Rzekła lekceważąco i schowała się w szopie.
-Ale wujek będzie się martwił... Stwierdziłam.
-Jak chcesz to wracaj i moknij przez całą drogę!
-"To ja już wolę zostać.... " Pomyślałam i weszłam do szopy.
Nie chciałam takich wakacji gdzie tylko będzie padać! Z sufitu spadła deska.
-Chyba tylko ślepiec zgodził by się kupić ten dom! -  Zażartowałam. - A od kogo ty się dowiedziałaś że ktoś ma tu mieszkać?
-Od takiej jednej Zosi, co ona wie dużo rzeczy o tym co ma się wydarzyć. - tłumaczyła Mi córka Norwega - Ona to wszystko rozpowiada.
-"To się nie zdziwię jak jutro nikogo tu nie będzie." Pomyślałam.
Zobaczyłyśmy że przestało padać, więc pobiegłyśmy na dwór. Następnego dnia też poszłyśmy do tego domu, ale nic nie wskazywało na to żeby ktoś się tu wprowadził.
-Może sprawdzimy? Zaproponowałam.
-Chyba żartujesz! - powiedziała Nara - przecież jeśli KTOŚ już się tam wprowadził i TAM jest to może to potraktować jako włamanie.
-A ty po prostu się boisz! Zaśmiałam się, ale wtedy zobaczyłam na płocie karteczkę, której jeszcze wczoraj nie było. Spojrzałam na nią, było tam napisane:
                                                                        OBIEKT MA ZOSTAĆ ZBURZONY
Nara nie słuchała jak to czytałam bo patrzyła na posiadłość.
-Nikt nie będzie tu mieszkał, ani dziś, ani nigdy! - oznajmiłam jej - Już wkrótce, ani my nie będziemy miały swojego "placu zabaw" , ani tamci chłopacy swojej kryjówki!
-Masz Ci los... - westchnęła Einara - a ja obiecałam też takiej Kasi że ją tu przyprowadzę....
-Możesz przecież z nią pójść nad jezioro! - zaproponowałam - ja też bym chciała z wami pójść.
-Więc pójdziemy we trójkę. - zgodziła się Einara - i może jeszcze Kasia zabierze swojego psa.
Umówiłyśmy się że po południu jak pod dom wujka przyjdzie Kasia to pójdziemy we trzy na jezioro. Wakacje zapowiadały się super bo może poznam też więcej osób!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Obrazek dodam już wkrótce.
Ale się porobiło!
Jeszcze nie dodałam wujka do
zakładki z bohaterami, a tu
trzeba dodać jeszcze jego
wychowankę, cóż, zrobię to już wkrótce.
A przy okazji to chciałabym wam polecić
taką jedną książkę: "Emi i Tajny Klub
Superdziewczyn", ja sobie kupiłam i nie mogę
się od niej oderwać. Jak chcecie to mogę wam
nawet zamieścić fragment wywiadu z autorką.
( długiii fragment )
Umówmy się że jakieś WIELKIE wydarzenia będą
co dwa rozdziały. ( np. to jak Basia obroniła tego chłopca przez wielkim psem )
Pozdrawiam, 




 



piątek, 15 maja 2015

2# Podróż

     Jechałam z Oliwią pociągiem i nudziło mi się, ale myślałam też o tym jak to będzie fajnie u wujka. Wujek ma na imię Janek. W przedziale byłyśmy akurat tylko my dwie. Wtedy Oli zapytałm mnie czy mam te kanapki które miałam kupić.
-Niestety, ale zgubiłam gdzieś pieniądze więc nie kupiłam. Odpowiedziałam smutna.
-Ale ja jestem głodna.... Jednak moja siostra przerwała kiedy spojrzała się na bagaże leżące obok. Z walizki leżącej obok ( która nie była nasza ) wystawało dziesięć złotych.
-Bierzemy? Zapytała Oli ze złowieszczym uśmieszkiem.
-Coś ty?! - Oburzyłam się - tak nie wolno!
-Za tą dychę możemy sobie kupić kanapki  i jeszcze może coś słodkiego...
-Oddaj! Powiedziałam, ale wtedy ona wybiegła z przedziału z tą dychą  i biegała to tu, to tam, żeby sprawdzić gdzie może coś kupić. Biegłam za nią, ale ona jednak była szybsza.
-Nie złapiesz mnie! Zadrwiła i odwróciła się nadal biegnąc, ale to był błąd bo wpadła na panią która niosła napoje ( Panią która tu pracowała, a te napoje sprzedawała tak samo jak inne jedzenie i picie które można kupić w pociągu , w trakcie podróży ). Oczywiście picie wylało się.
-Dziecko, czy ty nie wiesz jak się zachować! - Wykrzyknęła pani - A tak w ogóle to gdzie są Twoi rodzice?
-Jadę sama z siostrą. Odpowiedziała ucieszona że pewnie nie poniesie konsekwencji.
-Chodź ze mną na chwilę.
       Oliwia musiała gdzieś pójść z tą panią, ale ja się tym nie przejęłam i wróciłam z banknotem który został na podłodze - do przedziału. Odniosłam tą dychę do tamtej torby, i chciałam sobie znaleźć jakieś zajęcie. Naglę zatrzymaliśmy się na jednym z peronów.
-Uwaga, proszę państwa! - Rozległ się głos z mikrofonu - Z powodu drobnych problemów technicznych musimy się zatrzymać na trochę dłużej niż zaplanowaliśmy! Liczymy na państwa wyrozumiałość!
-"Ekstra! - pomyślałam - będę miała czas żeby wysiąść i trochę się przewietrzyć!"
Wysiadłam jak z procy.
       Biegałam sobie po peronie.
-HAU! HAU! Roznosiło się potężne szczekanie i krzyk jakiegoś dziecka.
Poszłam tam i zobaczyłam że w zaułku do którego nikt nawet nie zajrzał - jakiś wielki pies atakował małego chłopca i mniejszego psa. Pies był wielki!  Chłopiec trzymał swojego pieska na rękach i próbował go osłonić; a tym czasem napastnik złapał go za rękę i szarpał. Wiedziałam co może oznaczać takie zachowanie u psa więc ruszyłam na pomoc! Podbiegłam i odepchnęłam czarnego kundla . Wiedziałam że lepiej się nie narażać, ale co miałam zrobić?! Czekać aż za kilkadziesiąt minut ktoś się zainteresuję wreszcie tą sytuacją!? Chciałam odwrócić uwagę napastnika i to mi się udało.
-Uciekaj! Zawołałam do chłopca. Atakowany natychmiast uciekł wraz ze swoją psiną.
Kiedy był już daleko, chciałam się wycofać, ale kundel nie chciał mi odpuścić.

-EJ! CO SIĘ TAM DZIEJĘ!?  - Usłyszałam za sobą głos. Był to męski głos. - Zostaw tą dziewczynkę!
Ten pan pomógł mi wyjść z zaułku i postraszył "bestię". On jechał tym samym pociągiem co ja. Rozpoznałam go!
-Po co zadzierałaś z tą "dziką bestią"?! Powiedział.
-Bo on atakował takiego chłopca co miał chyba z 5 lat...... zaczęłam.
-Bohaterka z Ciebie! Pogratulował i poszedł bo widać było że się śpieszył.
Ja też się śpieszyłam bo widać było że zaraz odjedzie pociąg! Wsiadłam szybko trochę poraniona na twarzy i na rękach, ale te rany na pewno się zagoją.
        W przedziale była już Oliwia.
-Gdzie byłaś? - Spytała. - I czemu jesteś taka poraniona?
-Długo by opowiadać.....
Długo jeszcze jechałyśmy. Aż w końcu usłyszałyśmy komunikat że jest nasza stacja. Wysiadłyśmy. Miałam w ręce mocno ściśnięte zdjęcie wujka Janka i rozglądałam się gdzie też on jest.
-"Czy po nas przyjechał czy też same musimy szukać jego domku blisko lasu!?" Pomyślałam i dalej się rozglądałam, aż w końcu go wypatrzyłam.
-Tam jest! Krzyknęłam do siostry i pokazałam palcem.
Musiałyśmy się przeciskać przez tłum ludzi. Czemu zawsze musi być taki tłok na peronie?! W końcu do niego doszłyśmy.
-Basia! Oliwia! Wykrzyknął szczęśliwy rozpoznając nas jak starych znajomych.......


------------------------------------------------------
Wiem że niektórzy są ciekawi co też wydarzy się u wujka, ale chciałam jeszcze napisać o podróży pociągiem z dwóch powodów:
1. Uważałam że będzie to ważne dla tej historii
2.  Chciałam podkreślić bohaterstwo, odwagę i chęć pomocy -  Basi na podstawie przykładu.

Następna notka będzie na pewno jeszcze w tym miesiącu.

Nie myślcie że chciałam przedstawić niepochlebnie kundle ( lub jakieś inne psy ) pisząc o tym ataku. Nigdy bym nie zrobiła czegoś co by mogło wpłynąć na obrażenie jakiegoś zwierzęcia.
Miłego dnia.    
 
I jeszcze jedna sprawa! Na moim blogu o Królu lwie 4 ( czyli na tym o trójce córek Kovu i Kiary ) będę wstawiała komiks, który sama będę rysować. Komiks będzie o przygodach Sory, Kory i Bory. Początek będzie o Borze.
Już narysowałam 4 strony. Oczywiście mogłabym pójść na łatwiznę i dać wam komiks pt. "Kiara's reign", ale tego nie zrobię. Powody są dwa:
1. Mój blog jest o Sorze, Korze i Borze, a nie o Kodzie, Ashy i Leah.
2. Nie lubię autorki "Kiara's reign".

czwartek, 30 kwietnia 2015

1# Przed wyjazem....

    Pakowałam się właśnie. Moja siostra - Oliwia, nie myślała nawet żeby mi pomóc. Teraz pisała coś na telefonie. Miałyśmy wyjechać do wujka który mieszkał blisko lasu - dość daleko z tond.
-Oli, pomóż mi. Poprosiłam.
-Basiu, teraz robię coś innego. Powiedziała obojętnym tonem.
-A wiesz może gdzie poszedł Puszek?
-Nie....Ale na pewno jest gdzieś na dworze. Poszukaj go.
Ponieważ już byłam spakowana, wyszłam na dwór by poszukać mojego kota. Miałam nadzieje że przy okazji spotkam moich przyjaciół: Ele, jej brata - Darka oraz Madzie.
      Szłam po podwórku i nawoływałam Puszka. Znalazłam go na drzewie.
-Miałeś przecież nie wychodzić z domu przed wyjazdem. Upomniałam go spokojnie.
Szary zszedł z drzewa i miałknął na przeprosiny.

-Baśka! Usłyszałam za sobą wołanie przyjaciół.
Odwróciłam się i zobaczyłam całą trójkę. Ela miała w rękach piłkę.
-Chyba chcesz jeszcze z nami zagrać przed wyjazdem.
-Oczywiście! Odpowiedziałam i pobiegłam do nich.
Mieliśmy grać w grę piłką którą sami wymyśliliśmy, czyli w: "Bazy".
       Pobiegliśmy w inną część podwórka i tam mieliśmy zacząć grać. Grało się wspaniale, dopóki Darek nie wyrzucił piłki na drogę. Zrobił to niechcący. Natychmiast ruszyłam za piłką. Miałam już po nią pobiec, kiedy to Ela złapała mnie na kaptur bluzy, przez co upadłam na ziemie i z kieszeni wyleciały mi dwie pięciozłotówki.
-Uważaj! Krzyknęła.
Dzięki Eli nie wpadłam pod nadjeżdżający, rozpędzony samochód którego nie zobaczyłam.
-Dzięki!   powiedziałam i miałam już podnieść monety, ale ich nigdzie nie było.
Zaczęłam szukać, ale nie znalazłam.
-Miałam za nie kupić kilka kanapek na drogę, dla siebie i dla Oliwi.  Westchnęłam.
-E tam! - dodał brat Eli - pewnie ona nawet nie będzie głodna.
         Bawiliśmy się jeszcze a później Darek i Ela musieli pójść, więc zostałam tylko ja i Madzia. Jednak ona też długo nie mogła zostać. Zostałam więc sama. Nudziłam się więc zaczęłam trenować moją solówkę taneczną. Marzyłam by gdzieś z nią wystąpić, ale nigdy nie miałam odwagi, gdyż bałam się występów przed masą osób.
-Ha! ha! Myślisz że takie coś to taniec?! Zadrwiła Oliwia która nie wiem jak się tu znalazła.
-Tak! A ty byś na pewno nie umiała lepiej! Zezłościłam się bo wiedziałam że Oliwia zazdrości mi wiele rzeczy.
-Może i lepiej bym nie umiała, ale nie zapominaj kto tu  ma znakomitą celność.
Celność to była jedyna rzecz którą ona mogła się pochwalić.
-Ale założę się że nie trafisz w.......... - rozglądałam się po podwórku żeby wypatrzeć wzrokiem coś w co trudno trafić - w tamten samochód! - krzyknęłam bez namysłu i pokazałam na jadący samochód.
-Bułka z masłem. Przechwaliła się Ol i wzięła kamień po czym wycelowała i oczywiście trafiła w cel.
Kierowca coś do niej krzyczał, ale ja tylko zadowolona pobiegłam szybko pod blok, tak że nawet nie zostałam zauważona.
-"Po raz pierwszy nie będzie mogła się przechwalać że trafiła do celu!" pomyślałam.
Wróciłam do domu, bo przypomniało mi się co jeszcze spakować.
-"Och, gdyby mogła wzięłabym cały dom!" Pomyślałam, bo wszystko chciałam KONIECZNIE zabrać ze sobą, bo WSZYSTKO wydawało mi się niezbędne. Na pewno  łatwiej by było szukać moich rzeczy gdyby Oliwia odkładała je na miejsce.
Po chwili przyszła mama.
-Oliwia! Basia! Nawoływała.
-Oliwia jest na podwórku. Poinformowałam.
Mama spojrzała na moją walizkę.
-Nie możesz zabrać tyle rzeczy. Powiedziała.
-Ale ja chcę.
-Dobrze, ale pod warunkiem że sama będziesz niosła swoją walizkę.
Próbowałam podnieść moją walizkę, ale rzeczywiście była za ciężka. Trochę poczołgałam ją po ziemi jak wychodziłam z mieszkania. Potem już nie dawałam rady, więc wpadłam na pomysł żeby zrzucić ją ze schodów. Ale to był bardzo zły pomysł, bo wszystkie wywalone rzeczy musiałam zbierać!
-Pośpiesz się - upomniała mama - chyba nie chcesz się spóźnić!
Podniosłam jakoś walizkę i zbiegłam z nią na dół. Po chwili pobiegłam zawołać siostrę.
-Chodź! Jedziemy! Wykrzyknęłam. Oliwia przyszła i wsiadłyśmy do samochodu. Kiedy dojechałyśmy na dworzec, mama oznajmiła nam że SAME będziemy jechały do wujka.
-A jeśli go nie poznamy? Spytałam mamy.
-Przecież widziałaś jego zdjęcie. Odpowiedziała mi mama.
Wsiadłam z siostrą do pociągu. Nie zanosiło się na to żeby miała dobry humor, więc wolałam nie zaczynać rozmowy. Ale ciągle myślałam jak to będzie kiedy dojedziemy na miejsce.....


------------------------------------------------------------
Witajcie na moim blogu!
Następna notka będzie gdzieś w środku ( albo na końcu ) Maja, bo najpierw muszę ją napisać, a potem udoskonalić.
UWAGA! Wiadomość z dnia 2 maja!
Dołączyłam także do stada Gabi i Jannet Wolf: http://ksiezycowestadozawyjznami.blogspot.com/
zachęcam też innych moich czytelników do dołączenia do stada. Ekstra zabawa!